Fotografia krajobrazowa – 2145 metrów śniegu – Mittagskogel

23 marca 2018 • 2 min

Fotografia krajobrazowa – 2145 metrów śniegu – Mittagskogel

Mittagskogel jest trzecim co do wysokości szczytem masywu Karawanki. Drogę rozpocząłem już o drugiej w nocy. Pokonanie 1300 metrów przewyższenia na dystansie 7 kilometrów w zimowych warunkach zajmie trochę czasu dlatego chciałem uwzględnić spory zapas. Początkowy etap drogi przebiegał całkiem gładko, jednak po dotarciu do właściwego szlaku meandrującego wśród drzew stromego, północnego zbocza, wszystko nabrało innego wymiaru. Śnieg był tak głęboki, że pewne odcinki pokonywałem na kolanach, by rozłożyć ciężar ciała i uniknąć tym samym zapadania się po pas. Na tym etapie moje morale legły w gruzach… Byłem przekonany, że wyżej będzie jeszcze gorzej i o wschodzie słońca mogę zapomnieć.

W pewnym miejscu jednak szlak przecinał drogę dojazdową w okolice schroniska. Wybrałem ten lekko przetarty trakt. Pomimo tego, że ten wariant był sporo dłuższy to, jednak moje tempo znacząco wzrosło. Prawdopodobnie poruszały się tędy skutery śnieżne, dzięki czemu droga była delikatnie utwardzona.

Do zamkniętego na zimę schroniska dotarłem na kilkanaście minut przed wschodem słońca. Było jasne, że nie ma takiej możliwości, bym zdobył szczyt bez rakiet śnieżnych. Warunki po prostu na to nie pozwalają. Śniegu jest za dużo, szlak nie jest założony, nie mam rakiet śnieżnych i działam w pojedynkę. W zespole można jeszcze zmieniać się co jakiś czas, torując drogę na zmianę. Jednak solo to dla mnie za wiele. Rozpocząłem zatem szukanie kompozycji.

Nie miałem wielkiego wyboru, więc zdecydowałem się na jedyny skrawek otwartej przestrzeni, jaki mijałem w drodze do schroniska. Byłem na tyle blisko góry, że nie sposób objąć ją jednym zdjęciem, zatem zdecydowałem się na panoramę.

 

Autorem tekstu jest:

Dariusz Lepiarczyk

Poszukiwacz szczęścia, realista z lekką tendencją do optymizmu. Pasjonat sztuki zatrzymywania w czasie. Nastawiony głównie na ciche podkradanie piękna natury, jednakże portret środowiskowy pociąga go niewiele mniej. Ceniący sobie jakość, a nie ilość. Ascetyczną, z wyboru, codzienność równoważy za pomocą niesamowitych przeżyć. Wspinaczka górska, snorkeling, nisko budżetowe podróże, słowem wszystko co wzmaga poczucie „tu i teraz”. Odwieczny przeciwnik lęku przed nieznanym. Miłośnik spokoju, równowagi oraz zwykłej, codziennej świadomości bycia, zaczynając od celebracji posiłków skończywszy na kontemplacji oddechu. Chodź zwykle stara się zachować spokój, to jednak wyprowadzony z równowagi energią dorównuje stadzie bizonów. 

 http://www.focustoinfinity.pl/